niedziela, 7 września 2014

Kupione - sprawdzone, właśnie zachwalone - nakładki

Każda matka błędy robi, no i ja, między innym, głupia czaczanka, nie ustawiłam córeczce prawidłowo rączki, gdy był czas po temu. Naiwnie wierzyłam, że się nauczy starszą będąc. No i klops. Bejbulec uparcie nie chce chwytać dobrze. Nie pomaga przekupstwo. Ani tłumaczenie poparte przekupstwem (do gróźb się nie posunęłam). W desperacji zaczęłam szukać rozwiązań w sieci, aż trafiłam na info o trójkątnych kredkach. Dobra nasza, pomyślałam naiwnie. Moi drodzy, na uparciucha trójkątne kredki nie działają. 

Minęło nieco czasu i zaczęłam szukać ponownie. W końcu znalazłam to: http://www.prolis.pl/nakladki-na-olowek-i-dlugopis/211-nakladka-c-l-a-w-mala.html



Bejbulince powiedziałam, że paluszki należy włożyć w czapeczki i poskutkowało! Kolorowe czapeczki rulez :) Nakładka zrobiona jest z czegoś gumowatego, wydaje się delikatna, ale na razie żadna się nie rozerwała. Kredkę tudzież ołówek wkłada się w kółeczko z trzema kapturkami, paluszki: wskazujący, środkowy i kciuk trafiają do odpowiedniego kapturka (na kciuk przewidziano największy).

Teraz minusy - musiałabym kupić takie nakładki na większość kredek, a:
A - nie wszystkie kolory są dostępne
B - cena za pojedynczą nakładkę małą wynosi 7,10 (zapewne znajdziecie gdzieś tańszą, więc umówmy się na około 7 zł), pomnożona przez minimum 10 kredek (żółta, niebieska, czerwona, zielona, różowa, pomarańczowa, fioletowa, brązowa, szara i czarna - dobrze liczę?) daje niebagatelną sumę ponad 70 złotych plus koszty przesyłki. Warto?

Chyba warto...

W ofercie są także nakładki średnie - dla dzieci od lat sześciu oraz duże - od lat siedmiu / dla dorosłych (?)
Z tą informacją pozostawiam was i pozdrawiam ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz